Zygmunt Krasiński Psalm miłości. Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, stałem się jako miedź brząkająca albo cymbał brzmiący. Choćbym miał proroctwo i wiedziałbym wszystkie tajemnice i wszelką umiejętność i choćbym miał wszystką wiarę, tak, żebym góry przenosił, a miłości bym nie

AdReleaseEdit ReleaseAll Versions of this ReleaseRecently EditedMarketplace3 For Sale from $ VinylSell VinylAdAdStatisticsHave:28Want:2Avg Rating:5 / 5Ratings:1Last Sold:NeverLowest:--Median:--Highest:--Videos (1)EditListsContributorspelzak, emargauxReportAdLabel:Agencja Artystyczna MTJ – LP99838Series:The BestFormat:Vinyl, LP, CompilationCountry:PolandReleased:May 21, 2021Genre:PopStyle:TracklistA1Nic Nie Może Wiecznie TrwaćLyrics By [Sł.] – Andrzej MogielnickiMusic By [Muz.] – Romuald Lipko3:57A2Moje Jedyne MarzenieLyrics By [Sł.] – Bogdan OlewiczMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:39A3Pozwolił Nam LosLyrics By [Sł.] – Jerzy DąbrowskiMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:06A4Radość Najpiękniejszych LatLyrics By [Sł.] – Jan Kondratowicz*, Wojciech JagielskiMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski4:00A5Tylko Mnie Poproś Do TańcaLyrics By [Sł.] – Bogdan OlewiczMusic By [Muz.] – Wanda Żukowska4:59B1Wielka Dama Tańczy SamaLyrics By [Sł.] – Maria BronarskaMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:35B2Gdzie Są Dzisiaj Tamci LudzieLyrics By [Sł.] – Bogdan OlewiczMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:20B3Zawsze Gdzieś Czeka KtośLyrics By [Sł.] – Roman SadowskiMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:00B4Dyskotekowy BalLyrics By [Sł.] – Marta BellanMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski4:19B5Kto Umie TęsknićLyrics By [Sł.] – Włodzimierz PatuszyńskiMusic By [Muz.] – Jarosław Kukulski3:01B6SpocząćLyrics By [Sł.] – Bogdan OlewiczMusic By [Muz.] – Zbigniew Hołdys3:51AdCompanies, Copyright ℗ – Agencja Artystyczna MTJCopyright © – Agencja Artystyczna MTJPublished By – Agencja Artystyczna MTJDistributed By – Agencja Artystyczna MTJCreditsPhotography By [Zdjęcie] – Marek Karewicz*Notes℗ + © 2021 MTJMade in and Other IdentifiersBarcode: 5 906409 998380Rights Society: ZAiKS/BIEMOther Versions (1)View AllTitle (Format)LabelCat#CountryYearNew SubmissionNic nie może wiecznie trwać (CD, Compilation)Agencja Artystyczna MTJCDMTJ11814Poland2017RecommendationsRysunek Na SzkleKrzysztof KrawczykZacznij od Bacha Zbigniew WodeckiJestem Panem Świata...Bank (2)1974 - 1984Budka SufleraReviews

\n \nnic nie trwa wiecznie niebezpiecznie tekst
Nic nie może wiecznie trwać by Anna Jantar. Nic Nie Może Wiecznie Trwać (Remix by 5th Element) Lyrics: Znajomy adres, te same schody / I nagły przestrach u drzwi / A może to wszystko się

popatrz jak wszystko szybko się zmienia,coś jest, a później tego nie jest tylko sumą oddechów,wiec nie mów mi że jest jakiś coś wiedzieć teraz na pewno,to moja udręka, to jej sedno. wiem tylko,że wszystko się zmienia, coś jest a później tego nie nie ściema, każda historia ma swój dylemat,ma swój początek i koniec jak poemat,nowy temat, kreci i nęci, a później nie trwa wiecznie, niebezpieczniejest wierzyć w to, że coś trwa momenty, jak fotografie:zbieram w swej głowie jak w starej tak płynie czas, nie dogania nas,w każdym z nas czas, zatrzymuje się nie sprzętem, upaleni skrętem, nagrywamy tę piosenkęłączymy style, mieszamy gatunki, jak na imprezie trunki, robimy miksa,zlewamy w jedną całość: dub, rege, hip-hop, warszawski folk forma czysta,rymów wielka rzeka jak Wisła, płynie dzisiaj na kto rymuje? niedługo będziesz znał dobrze moje imię!jestem jak powódź po ostrej zimie, jak śnieg w pędzącej lawinie,jak nowy film w starym kinie, voo-dang sound system nigdy nie wino ze swoją dziewczyną,chciałbym żeby ten czas nie przeminął x2chciałbym zatrzymać czas, kiedy patrzę na świat, który chce nam chwile tanio sprzedać na nią teraz bo mam szczęście,mam coś, czego teraz chcą chcę być samotny, wiesz ,pieprze ich styl!pieprzę najlepsze listy!nie chcę być tam nawet,nie chcę wyjść na krawędź jak chcę mieć coś, coś extra, ale nie chcę gonić,wiesz! mam swoją niunię i otwieram wino z nią,robię co umiem, mam co lubię – mam miłość z niąi wiesz, nawet jeśli jutro wszystko zniknie,OK! spoko! może szybko naciskać „play” i „stop” jak w boom-boxach,jak coś się dobrze klei to chcę tu zostać,wiem! wierzę wciąż, więc jestem ryzykantem,ale wiem, że ten świat nie jest kiddyland’ nie ufam tym co mówią: czas to pieniądz,najpierw coś cenią, później twarz swą ich, tracą chwile, myślą że są przeminie, znów wrócimy na myślimy jak tamci, znów czas jestem starszy, mam coś w garści, tyznasz epilog. boże, chciałbym zatrzymać czastyle razy w życiu. nie wiesz czego chcę? bez kitu!otwieram wino ze swoją dziewczyną,chciałbym żeby ten czas nie przeminął x4nigdy nie przeminął, nigdy nie przeminął...

KSIĄŻKA Nic Nie Trwa Wiecznie Sidney Sheldon • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Leżąc nad brzegiem jeziora leniwie zanurzyła łapę w wodzie która była bardzo zimna. Kościsty ogon zturlał się z brzegu uderzając o lustro wody. Machała nim bardzo powoli. Słoneczne promienie nagrzewały czarne futro wilczycy. Było jej coraz bardziej gorąco mimo silnego wiatru który bawił się jej sierścią. Schyliła się i napiła delektując każdą kroplą. Poczuła orzeźwienie. Powoli wygasało gdyż słońce wyszło całkowicie zza szarych chmur rozświetlając tereny Imperium. Podczołgała się bliżej jeziora i weszła do niego zanurzając się aż po kark. W żółwim tempie odległość Destroy od miejsca odpoczynku się zwiększała. Dwumetrowy ogon pomagał jej utrzymać się na powierzchni. Nie słynęła z doskonałego pływania. Szybko się to znudziło samicy. Zawróciła. Wyszła ciężkim krokiem otrzepując się. Wywróciła ślepiami. Słoneczko dawało o sobie znać. - Destroy - usłyszała ochrypły głos Siostry która stała tuż przed Nią czyszcząc błoniaste skrzydła - Ehm...- przechyliła łeb na prawo rozkładając jedyne lewe ucho do którego dostał się nadmiar wody - Poranna kąpiel? Trochę za późno - stwierdziła Dilexi - Po prostu jest za gorąco - podkreślając to wywaliła jęzor na bok pyska. Siostra obserwowała to przez dłuższą chwilę po czym odparła - Mamy jesień. Nie lato czy wiosnę. Jesień - powtórzyła z lekko kpiącym uśmiechem - Co Cię tak bawi? - zmarszczyła nos pytając - Nic, tylko wyglądasz jak zagłodzony pies... Des zerknęła na swoje żebra i miednicę - no fakt, okazała to ona nie była, kości przecierały już wytartą cienką skórę. - A co Cię tu...- skrzywiła się lekko pokazując pyskiem na jezioro - sprowadza? - Przechodziłam tędy. Ale gdy zobaczyłam Ciebie, Pani Świetna Pływaczko musiałam zajść i pogadać. - Dziękuję Pani Błoniaste Skrzydełko - uśmiechnęła się jadowicie - A gdzie nasza "przyjaciółeczka"? - Mówisz o Courtney, Netitity, Jessice... - Dobra, nie ważne. Jak zwał, tak zwał. To jedna i ta sama osoba. Nie wymieniłaś jeszcze Vaneyla. - Przerwałaś Mi - Dil zmrużyła niebezpiecznie oczy - Oh, straszne. Doprawdy? - uniosła lekceważąco prawą brew - Nie, no co Ty - uniosła wzrok do góry spuszczając go powoli na wysokość uszu Siostry - Mów, co tam u ździry parkowej? - Wszystko w należytym porządku. - Słyszałam że przygruchała sobie jakiegoś faceta - poczuła, jak sierść na jej ciele pod wpływem ciepła zaczyna się kręcić. - Ta, Funki Punkyego pewnie - zaśmiała się wrednie - Nie obrażaj tazoosów - uśmiechnęła się przebiegle - Destroy, baranku. - szepnęła ponętnie, wyszczerzyła się zaraz chamsko, śmiesznie ruszając brwiami. - Wiem, kręci Mi się wszystko co włochate na Moim ciele, i co? Podskoczysz? - Nie, gdzieżbym śmiała - To dobrze. Wiesz, muszę już iść - A gdzie to niby? - Tam, gdzie słońce nie dociera - rzuciła i ruszyła przed siebie, w stronę polany. - Des, Des, Des... - Co? - zatrzymała się - Idziesz na polanę? A wiesz, że ja się tam wybierałam? - To chodź - zniżyła łeb robiąc rozczarowaną minę - Oj już nie płacz dziecko - pchnęła ją zadem w bok rechocząc cicho *** Demonica spojrzała na czarne, nocne niebo. Tarcza księżyca była otoczona małymi, srebrnymi punkcikami. Westchnęła cicho przystając. Przerwała tropienie zwierzyny, wpatrywała się teraz w gwieździste niebo. Nagle przypomniała jej się rodzina. Jeżeli tak można nazwać grupę osób która niby była jej rodziną... - Destroy - popielata wilczyca złapała małą demonicę za kark i przyciągnęła do siebie liżąc czule bo łbie. Des wtuliła się w matkę słysząc jej spokojny oddech i powolne bicie serca... Żmijooka czuła to ciepło stojąc sama tu, w lesie. Nie odrywając wzroku od gwiazd w jej głowie pojawiła się kolejna sytuacja. Nienawiść. Nienawiść którą czuła do matki. Kavasa nie powiedziała jej, że córka zostanie pozbawiona rodziny i schronienia. Wygnana z watahy prowadziła życie na własną łapę. Pierwsze porażki, pierwsza walka o pożywienie. Później nadszedł czas na zwycięstwo. Pierwsze morderstwo. Zapach krwi która tryskała na około. Z niedoświadczonej wilczycy nic nie zostało. Zniknęła. Po paru latach powróciła. Silna i bezlitosna siejąca postrach. Nie miała kontaktu z innymi, samotność była jej rodziną. Kompletna pustka. Nagle zjawiła się w pewnym stadzie które było prowadzone przez klacz Wandessę. Myślała, że podporządkuje sobie Przewodniczącą. Nie miała czasu, nigdy jej nie widziała. Herd of The Night nie życzyło sobie Destroy wśród nich. Wściekłość coraz bardziej się gotowała w waderze. Wszystkich zabić. O tak. Zamordować, podciąć im gardła, utopić. Niech cierpią. Po pewnym czasie ktoś zadał jej pytanie. 'Dlaczego?' - tak brzmiało. No właśnie, dlaczego? Może wystarczy się trochę zmienić? Dała sobie ostatnią szansę. O dziwo jest już w Herd of The Night prawie że rok. Jest wśród przyjaciół. Ale nielicznych przyjaciół. Garstka osób za które oddałaby życie. Mówią że życie nie jest warte cudzego - ona była innego zdania. Tak, samolubna, egoistyczna, zawistna i zaborcza Des... Przymknęła ślepia wciągając wilgotne powietrze w nozdrza. Rozłożyja jedyne ucho na bok, toksycznie zielone runy zaświeciły się. Otworzyła oczy tym razem już nie patrząc w niebo. Za dużo, za dużo, za dużo. Za dużo tego wszystkiego. Destroy. Rozejrzała się dookoła cofając o krok. Znajomy, ciepły głos. Quick. Poczuła się bezsilna i słaba. Całe jej życie. Był całym jej życiem. Póki nie zraniła go. Zraniła również siebie. Kiedy Quick odszedł, przestałaś być sobą - powiedziała kiedyś Scarlett. Przyjaciółka miała rację. Destroy niegdyś tajemnicza i beztroska. Dzisiaj to kopia Tiffany. Ciesząca się życiem. Destroy, co się z Tobą dzieje? Jesteś inna niż kiedyś... - powtarzała Skaza. Nikomu to się z jej znajomych nie podobało. Teraz Des miała pretensje do każdego o powagę..to nie było zabawne. Gdyby nadal Quick tu był, błagałabyś go pewnie na kolanach, by do Ciebie wrócił... Błagałaby. Błagałaby z różą w zębach klęcząc na gwoździach. Błagała. Milczał...nie odzywał się. Nie odzywał się na gadu - gadu ani nigdzie indziej. Zniknął tak, jak Omen Korvus - wilk który kochał czarne kruki i Destroy. Pozabijam białe króliki i zrobię z nich rękawiczki dla Destroy... Zmieniła się w Kruczowłosą i wyciągnęła z kieszeni żyletkę, przejechała nią po wewnętrznej stronie nadgarstka. Bolało. Ale mniej niż strata Omena, mniej niż strata Quicka. Nie bolało tak bardzo, jak utrata godności. Jak wszystko. Krew spływała po ręce. Zlizała ją powoli i nacięła skórę parę razy. Na drugiej wewnętrznej stronie ręki wyryła napis. Nic nie trwa wiecznie. Wyciągnęła jeden z woreczków w jej kieszeni. Kokaina. Otworzyła go i wyjęła drugi - LSD. Wsypała dwa narkotyki do jednego - THC. Pięknie. Pomyślała. Wdychając to, straciła przytomność. Osunęła się na ziemię. Krew z ran na jej rękach spływała strumieniami. Wiatr targał jej włosy. Zaczął padać deszcz. Krople deszczu wpadały do jej rozchylonych ust... --- Banalne, proste. Dziękuję za uwagę.
Polubienia: 7.5K,Film użytkownika Klauddia 🤍 (@klaudia.k) na TikToku: „Nic nie trwa wiecznie 🤷🏼‍♀️”.original sound - ..
„Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie” – tak wyśpiewał Sidney Polak sobie oraz innym muzykom. Oczywiście, Sidneya głównym źródłem dochodów jest T. Love, niestety nie każdy ma obok siebie Muńka Lata 80. poza kiczem, tapirowanymi włosami, metroseksualnymi facetami, AIDS i serialem „Dynastia” niosły za sobą coś więcej – wolność umożliwiającą ujawnienie się indywidualizmu oraz oryginalności. Matką wolności była przede wszystkim Madonna, która postanowiła wtedy wyjść ze świętego obrazu i stać się gwiazdą estrady. Ta dekada była niczym scena z minami dla wokalistów – wystarczyła chwila, żeby z topowej wokalistki stać się zapomnianą artystką, którą krzyż lat 80. przygniatał w kolejnej dekadzie. W cyklu będę przedstawiał chronologicznie największe gwiazdy tamtego okresu, których nazwiska w dzisiejszych czasach mówią nam bardzo mało. Rok 1981 zdobyła pewna blondwłosa piękność. Kim Carnes urodziła się w 1945 roku w Los Angeles. Pierwszy album wydała w 1971 roku, niestety (lub stety) zarówno ten, jak i 3 kolejne były klapami komercyjnymi. Sytuacja zmieniła się w 1980 roku dzięki nagraniu wspólnego utworu z Kenny Rogersem „Don’t Fall in Love with a Dreamer”, który dotarł do 4. pozycji Billboardu oraz singlowi „More Love” (10. pozycja Billboardu). Po wydaniu tego ostatniego głos Kim zaczął być porównywany do głosu Roda Stewarta. Tezę potwierdził dziennikarz Los Angeles Times, który napisał: Ona nie stara się brzmieć jak Stewart, Carnes po prostu śpiewa tak, jak mówi. Wyobrażam sobie wielkie zdziwienie wytwórni tymi sukcesami, jednak takiego szumu, jaki wywołał utwór „Bette Davis Eyes”, nie spodziewało się pewnie nawet ego piosenkarki. Piosenka utrzymywała się przez 9 tygodni na czele amerykańskiej listy. Otrzymała nawet Grammy za Record of the Year oraz Song of the Year. Pierwotnie piosenka znalazła się na płycie „New arrangement” Jackie DeShannon, jednak do momentu włączenia go do repertuaru Kim Carnes utwór pozostawał mało znany. Po wysłuchaniu oryginalnej wersji utworu, wokalistka powiedziała: Tekst po prostu mnie zabił, kiedy po raz pierwszy go usłyszałam. Pomysł do stworzenia tej kompozycji pochodzi z filmu „Trzy kamelie” z 1942 r., w którym aktor Paul Henreid zapala papierosa Bette Davis, jednej z najbardziej popularnych amerykańskich aktorek filmowych tamtego okresu. Podczas nagrywania studyjnej wersji utworu muzycy dowiedzieli się o zabójstwie Johna Lennona i w takiej właśnie wersji wylądował na albumie. Wystarczył rok, żeby zepchnąć wokalistkę ze szczytów list. Singiel z nowej płyty „Voyeur” dotarł tylko do 29. pozycji na amerykańskiej liście. Większy sukces odniósł w Europie. W Norwegii był numerem 5, a w Hiszpanii i Szwecji 10. Wokalistka otrzymała za niego nominacje do Grammy w kategorii Best Female Rock Vocal Performance. Przegrała z Pat Benatar i jej utworem „Shadows of the Night”. W tamtym roku żadna z wokalistek nie mogła jednak równać się z Joan Jett, która pokochała rock’n’roll na tyle, że okupowała pierwsze miejsce listy Billboardu przez 7 tygodni. Żeński rynek muzyczny wtedy się zmieniał, było przyjemniej, popowo. Nikt nie zastanawiał się nad zakupem płyty chrypiącej wokalistki. Młode dziewczyny wolały się bawić lub stylizować na wcześniej wspomnianą Madonnę. W 1985 roku rękę do Kim wyciągnął sam Michael Jackson, który zaprosił ją do wystąpienia w utworze „We are the world”. Nikt nie znalazł się w tym zestawieniu przypadkowo. Obok niej mogliśmy usłyszeć : Lionela Richie, Steviego Wondera, Diane Ross, Boba Dylana czy Bruce Springsteena. W tym samym roku udało jej się odnieść mały solowy sukces, kiedy to utwór „Crazy in the Night (Barking at Airplanes)” dotarł do 15. pozycji najważniejszej listy przebojów. Był to jej ostatni znany singiel. Po kolejnych komercyjnych wtopach wytwórnia pożegnała się z wokalistką. W 1991 roku artystka wydała album pod skrzydłami MCA, który również poniósł klęskę. Powróciła dopiero w 2004 roku z albumem „Chasin’ Wild Trains” – jak się domyślacie, bez żadnych sukcesów. Co teraz u niej słychać? Jej oficjalna strona jest w tragicznym, wręcz opłakanym stanie. W 2013 wystąpiła w popularnej serii programów „The Haunting of”, w którym opowiedziała o duchu w swoim domu. Okazjonalnie występuje na pojedynczych koncertach solo lub z takimi muzykami, jak: John Ford Coley, Gene Cotton, Lenny LeBlanc czy Greg Barnhill. Prywatnie natomiast, od 1967 roku, jest żoną Dave Ellingsona, mieszkają w Nashville. Jak dzisiaj wygląda ex-kariera Kim? Na Youtubie największym powodzeniem cieszy się przebój „Bette Davis Eyes”, którego licznik wskazuje 13 mln wyświetleń. Jest to jedyny udostępniony klip przez sieć emimusic. Klip „Crazy In The Night” obejrzało 900 tys. osób, a „Voyeur” ponad 200 tys. O opinie na temat wokalistki zapytałem wielu muzyków i dziennikarzy. Najczęstszą odpowiedzią był brak znajomości wokalistki, co tylko uświadomiło mnie, że umieszczenie jej w artykule o zapomnianych gwiazdach lat 80. było uzasadnione. Byli również tacy, którzy pamiętali. Tak wspomina Kim Artur Gadowski: Jedyny numer, który pamiętam, to „Bette Davis Eyes”. Miała fajny zachrypnięty wokal i okropnie (jak dla mnie) zaaranżowane piosenki. Swoją opinię wyraził również guru polskiej listy przebojów, Marek Niedzwiecki: Cudowna pani! Złoty strzał w 1981 roku. „Bette Davis Eyes” ma siłę i potęgę do dziś. Uwielbiam tę piosenkę, ale lubię także kilka innych. „Draw Of The Cards” Radiokurier grał to mocno w 1981 roku. Świetne duety: z Barbrą Streisand „Make No Mistake, He’s Mine”, z Kennym Rogersem „Don’t Fall In Love With A Dreamer”. Świetnie śpiewa „What About Me” z Kennym Rogersem i Jamesem Ingramem (idealna produkcja Davida Fostera). No i niezapomniany udział w „We Are The World” USA for Africa. To wszystko wystarczy, żeby pozostać na wieki w historii muzyki. Popularność wokalistki może nie trwała zbyt długo, jednak czy Kim zależało wyłącznie na niej? Według mnie wokalistka chciała tylko dzielić się z ludźmi swoją muzyką. Nie mieliśmy rozbieranych sesji, oskarżeń w brukowcach oraz ataków na inne piosenkarki. I to jest właśnie to, czego nie posiada wiele z popowych wokalistek – klasa. korekta: Paulina Goncerz
Nigdy nie odczuwa sodziej rozkoszy sowa, nigdy nie by tak wiadomy, e przemawia Eros, jak podczas niebezpiecznie rozkosznych godzin, kiedy siedzc przy swym surowym stole pod cieniem namiotu, w obliczu boyszcza, z muzyk jego gosu w uszach, wedle piknoci Tadzia ukada sw rozprawk, te ptorej strony wytwornej prozy, ktrej czysto, szlachetno i lotne
Na zawsze razem :D Nadeszła zima. chłód, mróz. Na padoku twardo i ślisko.. Ale my jesteśmy niepokonane. Nic dla nas nie jest straszne... Tyle planów. Nadzieja że wszystko będzie dobrze... Warto marzyć i wierzyć, bo na tym opiera się nasze życie . Znasz to uczucie? Wydaje Ci się że wszystko jest OK. Cieszysz się śmiejesz. Ale przychodzi dzień w którym wszystko wywraca się do góry nogami...... Robisz to co kochasz. Starasz się pracujesz, walczysz, pokonujesz swoje słabości wkładając w to całe swoje serce. Jesteś szczęśliwy i to bardzo.. Masz w sobie tyle siły że możesz góry przenosić.. Powtarzasz sobie nikt i nic nie jest w stanie mi tego zabrać. Robisz postępy, widzisz to. Zaczynasz skakać z radości. Planujesz. Później wdrażać to w życie. Jesteś z siebie Ci się w życiu głowy przychodzą Ci kolejne pomysły.. I znowu to robisz uczysz konia wszystkiego na 100% . Kurde mija kolejny dzień, a twojej głowie wciąż nowe pomysły. . Świetnie. Zaczynasz działać.. Myślisz co by jeszcze móc zrobić. Pewnego dnia się budzisz. Głowa pełna pomysłów. Idziesz do stajni z nową determinacją i zawzięciem. Twoje plany są tak świetne .Wstajesz ubierasz się wychodzisz jak co dzień. Niczego nieświadomy tańczysz i śpiewasz... I nagle łzy same napełniają twoje oczy :'( Nic nie możesz powiedzieć. Stoisz jak słup soli. nie wierz co zrobić. Niestety życie płata nam różne figle.. Powtarzasz sobie tak musiało być :'( Z Ateną na Hubertusie :* Nie mówię że jest źle. Bo jest dobrze. Pewnego dnia. To była sobota. Można powiedzieć że dzień proroczy. siedziałyśmy z dziewczynami w stajni. Rozmawiałyśmy jak zawsze o wszystkim i o niczym. Najgorsze były ostatnie chwile spędzone razem... Zaczęłyśmy "gdybać". Ja: Co by było gdyby tak wywieźli Czarka i Atenę ? Zuzia: Chyba bym się życie nie miało by już sensu. Paulina:Nawet sobie nie żartuj. Natalia:Nie wyobrażam sobie tej stajni bez tych koni. Tyle już przeżyłyśmy z nimi. Pusto by było bez nich. Trochę wspominaliśmy nasze wygłupy.. Śmiech na sali. Zaczęły do nas wracać wspomnienia. Każda minuta spędzona w tej stajni, każdy galop i nasz jakiś wybryk. Ja jak zawsze głupoty w głowie. Wreszcie nadeszła pora na czyszczenie, jazdy i karmienie. Opuściłyśmy siodlarnie. Poszłyśmy po nie na padok i szalone jak zawsze zaczęłyśmy świrować i to niemiłosiernie :D Było tak świetnie.. Konie ogarnięte jak należy czas na jazdę :) :) Dzisiaj był ciężki dzień :P Trzeba było trochę popracować bo konie długo stały ze względu na warunki atmosferyczne. Ale że to była ciepła sobota to nic nie stało na przeszkodzie :O Dziewczyny ogarnęły swoje konie lonża potem jazda odprowadziły je do stajni. Ja musiałam poczekać aż one skończą bo potrzebowałam treningu z nimi. Zuzia poprosiła mnie abym wsiadła na swoją arabkę Dakotę, Powiedziała że najwyższa pora odpocząć od Czekolady, ponieważ jeździłam na niej przez roku. A tak poza tym to przez cały ubiegły miesiąc. Nie ukrywam że trochę się jej bałam. Ale pokonałam ten strach bardzo szybko. Wyczyściłam, osiodłałam (sama) co było powodem do radości. Lonżowałam ja nawet nie przez 5 min. Nie było potrzeby była spokojna jak nigdy :) W miedzy czasie Natalia pojechała do domu, bo się źle czuła została tylko Zuzia i Paulina. Zaczęłam stępować. Jakoś źle się poczułam. Wyrzuty nie dawały mi wiem co to było jakieś takie dziwne wrażenie. Ale ja nie wiem co to umiem odpowiedzieć :C później kłus i galop. Kurde takie to było przyjemne ... nie jeździłam przez miesiąc ona przez 2 albo 3.. Nagle Dziewczyny do mnie że jakoś mi świetnie idzie i że są ze mnie dumne :D miałam ochotę płakać. Poszłam z nią do stajni tam stał Poker i Czarek W pewnym momencie Zuzia weszła na Czarka Paulina na Pokera. Chciałam wejść na Dakotę :) To dziewoje zeszły ze swoich pięknych i posadzili mnie.. Euforia szczęścia. Byłam jak wulkan, emocje brały górę. Kilka zdjęć na pamiątkę. Moja laska trochę się kręciła, być może miała pierwszy raz kogoś na sobie na oklep nie wiem.. później się uspokoiła. I nagle oświecenie . Tak na spontana zdjęcia na padoku, był piękny zachód słońca. Sesja udana, jak wracać do domu. Puściliśmy konie. Poszły się najeść. I żadna z nas nie przypuszczała takiego the endu :C Z Czarkiem Mija kolejny tydzień. Dziewczyn nie było. Przyjechały dopiero w piątek. Z utęsknieniem na nie czekałam. Zanim przyszłam na stajnię wszystko było już w piecu, wyczyszczone, konie przyprowadzone (było już późno więc nie były lonżowane).Ale grzecznie i ze smakiem wszystko. Kolejne głupie pomysły z naszej strony :D Wsiadanie na oklep :) SUUUPER kilkanaście zdjęć i filmiki. To było coś... W pewnym momencie Zuzia: I jak ja po takich akcjach mam go oddać ? Tyle już z nim przeżyłam tyle go nauczyłam. On jest jedyny i niepowtarzalny. Kocham go (o Czarku) Paulina: No ja też. To jest moja wredota kochana :D (o Pokerze) Natalia:A Amor wiecznie śpi i ja go tak moooocno kocham :) Ja:W sumie to ja się boje Dakoty, a Czekoloada czasami mnie denerwuje. Może nie przeżyłam tego co bardzo bym chciała ale ja kocham te moje wariatki :) Odprowadziłyśmy konie na padok. Szczęśliwe. I do siodlarni. Plotki ploteczki i te sprawy :) Jak zwykle. Nie kończąca się rozmowa. Plany, pomysły, marzenia, wspomnienia. I po co ? Zaczęłyśmy sobie obiecywać. Ja: że przestaje się bać Dakoty. Zaczynam na Irokezie. Biorę się za Czeko bo musi brzuch zgubić, doskonale się w jeździectwie. Paulina: Że pracuje z Pokerem trochę się poprawi, musi schudnąć :P i ogólnie nad charakterem konia popracuje no i zacznie wyżej skakać. Natalia: Że schudnie będzie więcej z Amorem pracować i ćwiczyć no i wyżej skakać. Zuzia: Przełamie strach, pojedzie w pole na oklep na Czarku, schudnie, nauczy go nowych sztuczek i zacznie skakać, no i oczywiście wystartuje w zawodach. Takie tam świąteczne Zeszłyśmy na temat wakacji. Planów pełno. Marzenie:pojedziemy nad jezioro, powstanie nowy filmik, ale lepszy :D nauczymy konie jakiś sztuczek, ja zaczynam jeździć od dzisiaj na każdym koni i dziewczyny mi pomogą, zrobimy sobie wspaniałą sesję, osiągniemy to czego jeszcze nikt nigdy nie osiągnął, pokażemy innym stajnia jaką jesteśmy wspaniałą ekipą :) :) ze nasze konie są wspaniałe i te plotki mamy gdzieś. Że tylko i wyłącznie tak mówią bo zazdroszczą chcą nam dopiec... byłyśmy takimi optymistkami, pełne radości, szczęśliwe. Zaczęłyśmy rozmawiać o sobocie kto i co będzie robił. Głowa pełna pomysłów. No i w takiej atmosferze przetrwałyśmy do ponad 20. Dziewczyny musiały się zbierać ja zresztą też. Pożegnałyśmy się :C Nieświadome tego co nastąpi jutro !!!!!!! Żałuję, Ten dzień był dla dziewczyn okropny. Ja się świetnie bawię na zakupach a one płaczą... Nie da się tego opisać. Po powrocie z zakupów. Dostałam wiadomość że w naszej stajni brakuje dwóch koni. Dokładnie to było tak. Dziewczyny przyjeżdżają o 11 jak zawsze. Patrzą a ze stajni wyjeżdża koniowóz. były przekonane że to tylko Atena, ale niestety okazało się że tam był również Czrek :C Zuzia płakała. I to strasznie ja zresztą też :C :C :C: C Wieczorem dowiedziałam się że w niedzielę odjeżdża Dakota :C To był dla mnie cios po niżej pasa... poleciałam się z nią pożegnać. Trochę ode mnie uciekała, ale później sama przyszła. Dałam jej jabłko. Przeprosiłam i podziękowałam za wszystko...... Ale po chwili zaczęły ki lecieć łzy i nawet nie wiem kiedy przytulona do niej płakałam jak dziecko... Nie chciałam od niej odejść. To było najgorsze uczucie w moim życiu !!! Dasia zaczęła mi lizać ręce jakby wiedziała o co chodzić i pobiegła do stada jeść... Zabolało mnie to. I coś mnie ciągnęło do niewidzialna nić a może intuicja, przytuliłam się. Nadal płakałam. nie potrafiłam się powstrzymać. wtulona w nią zaczęłam płakać, mówić wspominać, a nawet śpiewać i się uśmiechać . Tak zwany śmiech przez łzy :C W pewnym momencie ja do niej rzekłam: Młoda kocham Cię ! po mimo twojego charakteru. Na tobie uczyłam się wszystkiego od podstaw. WSZYSTKIEGO !! Pamiętasz jak pojechałam na Tobie pierwszy raz w teren ? To było straszne wywiozłaś mnie w krzaki :) hahha :D Ale pamiętasz kolejne tereny z dziewczynami ?? Mój cwał na tobie? Jak przytulałaś się do mnie po powrocie. Jak przychodziłam z jabłkami. I jak Ci śpiewałam. Czasami sprawiało Ci to przyjemność ale nieraz ból :0 Przepraszam !!! A ona: Zaczęła prosić kopytem jakby mnie rozumiała, oczy miała smutne. Zaczęłam się bać. Później lizała mi dłonie jak Dakota.. I znowu zaczęła prosić kopytem. Znam ją bardzo dobrze. Robiła tak jak ją coś denerwowało, była zła albo po prostu się bała... Ewentualnie jak coś chciała. Pogoda mi nie przeszkadzała. W pewnym momencie chciała mnie ugryźć. Ale nie dlatego że była taka wredna. Nie lubiła jak ktoś przy niej płakał :P :P I powiedziałam:Nigdy nie zapomnę tych skoków kocham Cie młoda !!!! Jutro się zobaczymy !!! pożegnałam się i wróciła do domu. Rano okazało się że wyjechała nie tylko Dakota ale i Czeko :( Zdążyłam się pożegnać. Może ktoś nade mną czuwał.. i dlatego mnie tak do niej ciągnęło wczoraj wieczorem ??? Tego nie wiem DAKOTA Skończyły się plany, marzenia. Pozostały tylko wspomnienia, smutek i płacz !! Tęsknie do tej pory chcę je przytulić ale nie mogę :'( Do teraz się zastanawiam co się z nimi dzieje :) Mam nadzieję że są szczęśliwe ! NIE – nie był na wojnie ani na froncie, ani nawet w wojsku. W 1941 roku, kiedy Stany Zjednoczone dołączyły do wojny, Maslow był za stary (miał 33 lata) i nie kwalifikował się do wojska. Maureen Lee- znana angielska autorka wielu opowiadań i powieści. W Polsce dotychczas ukazały się Wrześniowe dziewczynki, Wędrówka Marty, Matka wiodła spokojne i wygodne życie do momentu, w którym jej dzieci osiągnęły dorosły wiek, wyprowadziły się z domu i stały się mniej lub bardziej samodzielne. Wtedy właśnie między nią, a mężem coraz częściej dochodziło do kłótni i sprzeczek. Zmęczona ciągłymi sporami i niedogodnościami postanowiła wyremontować dom po swojej mamie. Z racji, iż był on duży i piękny trzy wolne pokoje były gotowe do wynajęcia. Na początku próg przekroczyła niezmiernie miła i życzliwa Diana, której życie opierało się na opiece braćmi, jednak teraz są dorośli, a kiedy jeden z nich przyprowadził do domu swoją dziewczynę, Diana poczuła się niepotrzebna i bezużyteczna, ponieważ teraz właśnie Emma przejęła wszystkie domowe obowiązki. Następnie zjawiła się trzydziestoletnia Vanessa, którą narzeczony porzucił w dniu ich ślubu. Przez to wydarzenie kobieta zaczęła topić smutki jedząc coraz więcej, aż nadwaga zaczęła dawać o sobie znać. Trzeci i ostatni wolny pokój zajęła zaledwie piętnastoletnia Rachel z malutką córeczką, którą kocha ponad wszystko i ucieka bojąc się, że zabiorą jej dziecko. Cztery kobiety, cztery odrębne historia i prawdziwa przyjaźń, która się pomiędzy nimi zrodziła...Największe wrażenie zrobiła na mnie umiejętność kreowania bohaterów przez Maureen Lee. Cztery główne bohaterki i ich bliscy to całkiem różne charaktery, dzięki czemu każda z tych postaci w jakiś sposób wyróżnia się na tle całości. Diana to miła, sympatyczna i nader inteligenta osóbka o dobrym i miękkim sercu, Brodie jest bardzo ostrożna, stanowcza i rozważna, natomiast Vanessa trochę zagubiona w sobie kobieta nie mająca motywacji do działania i życia. Jednak ogromnym zaskoczeniem dla mnie była Rachel - piętnastoletnia nastolatka mająca już córeczkę. Mimo tak młodego wieku zdecydowała się wychować dziecko i kocha je oraz dba o nie najlepiej jak może. Uważa, że jej maleństwo nie przeszkodzi jej w dalszej edukacji oraz marzeniach, jednak jej matka ma zupełnie inne zdanie, dlatego razem z odpowiednimi osobami chcą odebrać malutką Poopy. Jak można wywnioskować z mojego krótkiego opisu każda z tych kobiet jest inna, ma swoją własną bardziej lub mniej bolesną historię oraz niezwykłe przeżycia. Mimo różniących je cech znajdują wspólny język, a wraz z mijającymi dniami rodzi się między nimi coraz silniejsza więź, którą czytelnik z każdą kolejną stroną dostrzega mi się również miejsce zamieszkania kobiet oraz jego otoczenie. Stara, piękna i ogromna willa z dużym ogrodem, w którym lokatorki często spędzały czas. Autorka przedstawiła wszystkie detale w dokładny i ciekawy sposób, który sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury. Uważam, że fabuła to strzał w dziesiątkę, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z tak przemyślaną i dobrze napisaną historią o codzienności, życiu, problemach i prawdziwej przyjaźni. Wydawać by się mogło, że Maureen Lee dwa razy przemyślała każde słowo zanim przelała je na papier, dlatego tekst jest taki spójny a jego czytanie to czysta przyjemność. Mojej uwadze również nie mogła uciec dostrzegalna gołym okiem zwinność w operowanym przez Lee czytania roiło się we mnie od rozmaitych emocji, które wywołała we mnie historia każdej z bohaterek. Zaczęłam czytać książkę późnym wieczorem, a już następnego trzymałam w ręku skończoną lekturę. Nie mogłam oderwać oczu od stronic, a w głowie pojawiały mi się tylko kolejne ich numery, i mimo że do szkoły wstałam nie wyspana to było warto! Ta niesamowicie napisana, tak prawdziwie życiowa i emocjonalna lektura swoim zakończeniem sprawiła, że po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Tak świetnie ukazany finał był jednym z powodów, jednak drugim była rozłąka z bohaterkami, które tak bardzo polubiłam. Mam nadzieję, że moją krótką recenzję udało mi się was zachęcić do sięgnięcia po tę powieść. Nic nie trwa wiecznie to godna polecenia lektura, przy której spędzicie kilka dobrych i przyjemnych godzin. Gorąco polecam!6/69/10
Nic nie może przecież wiecznie trwać. Anna Jantar. Lyrics and guitar chords. Difficulty: Novice. Tuning: E A D G B E. instr.: Znajomy adres te same schody. I nagły przestrach u drzwi. A może to wszystko się śni.

[Refren: TPS & Wieszak ZDR]Trwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawa[Zwrotka: TPS & Wieszak ZDR]Bletki, telefon, zeszyt, długopisMłynek, samarka, haze a nie kokiŁycha, kieliszki, awantury, dziury w głowieWszystko jest możliwe, nie wyobrażasz sobieNastępna kolejka, joint za jointem na bębnachWokale przepalone, styl z miejsca, gdzie mieszkamNie wczuwaj się za bardzo, jak wiesz, że nie dasz radyMy już zaprawieni w boju, trochę tu działamyNamiary nagrane, dwuznacznie oba dobrzeTeraz tak się zrobiło, że i z tego są pieniądzeCzas myśleć mądrze, bo nic nie trwa wiecznieMożesz się wycofać, gdy jest niebezpiecznieDo przodu sto procent, siebie nie ma, że boliLudzką ręką zapisane to, co słyszysz na woliMasz dla kogo żyć, jak trzeba, to do broniWiadomo jak jest, swoje gniazdo się chroniZabieraj tych gamoni, nie lubimy baboliWszystko upadnie co na drodze stoiOdciski na folii uważaj nie zostawiajWspólnika tak dobieraj, żeby zawsze się dogadaćTrwa saga ulicy, dzieło gdzie hajs zawijamZa to też mnie przesłuchiwali o kim co nagrywamBucha znów zwijam, kartka, rym i nagrywamPrawdziwe słowa, tylko takich używamStudio, mikrofon, nas trzech mach zabijaSłyszeli już nas dawno, zapytaj gdzie ulicaSpodziewaj się kozaka, miejsce P1 StudioNa Tytuza bitach rymy siekamy se równoHobby, zajawka, możliwość legaluUbrania, reklamy, płyty, stąd na to mamyJak możesz z tego skapnąć, wiadomo, że działamyTylko i wyłącznie ludzie tacy, jak my sami[Refren: TPS & Wieszak ZDR]Trwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawaTrwa (co?) saga (saga)Nigdy się nie skończy, gra nie zabawa

Nic nie trwa wiecznie Zemsta bogini Isztar (KAW, 1986) Jerzego Piechowskiego to, według słów autora, powieść „o zwycięstwie, w perspektywie czasu, kultury nad barbarzyństwem, wolności nad przemocą, życia nad śmiercią.
Access-restricted-item true Addeddate 2021-09-08 04:20:33 Associated-names Morycińska-Dzius, Ewa Boxid IA40231205 Camera USB PTP Class Camera Collection_set XY3N6.
  • 5nd25trtc5.pages.dev/27
  • 5nd25trtc5.pages.dev/95
  • 5nd25trtc5.pages.dev/12
  • 5nd25trtc5.pages.dev/60
  • 5nd25trtc5.pages.dev/23
  • 5nd25trtc5.pages.dev/38
  • 5nd25trtc5.pages.dev/59
  • 5nd25trtc5.pages.dev/63
  • nic nie trwa wiecznie niebezpiecznie tekst